Małżeństwo „nieidealne”

Czy zdarza Wam się czasem oglądać kolejne idealne kadry małżeńskie z instagrama, czytać piękne relacje ze wspaniale przeżytych dni rodzinnych i różne teksty o tym, jak budować relacje, aby być szczęśliwymi…? Czy miewacie poczucie, że zupełnie do tego nie dorastacie? Może zamiast cieszyć się swoim życiem i iść do przodu krok po kroku, coraz częściej wpadacie we frustrację z niespełnionych oczekiwań, co do tego jak powinien wyglądać Wasz związek?
Współczesny wirtualny świat tworzy pewien obraz 🖼, do którego czasem w sposób nieświadomy próbujemy doskoczyć i nieraz doznajemy zawodu. Tymczasem obraz ten nie jest do końca prawdziwy, nie jest pełny, ukazuje jakiś wycinek całej rzeczywistości. Przecież wstawiając różne materiały do sieci dbamy o swój wizerunek i pragniemy ukazywać tylko piękno i dobro. Odkąd prowadzimy konta w mediach społecznościowych próbujemy cały czas sobie o tym wszystkim przypominać i dbać o to, aby koncentrować się na naszym własnym tempie i etapie, na którym się obecnie znajdujemy… co nie zawsze jest takie łatwe 🙂
W Kościele także ukazany jest taki ideał małżeństwa pełnego miłości agape (miłości ofiarnej, gotowej do poświęceń), które ma ukazywać miłość Chrystusa do Kościoła. Sami często piszemy o tym, jaka powinna być miłość małżeńska, co oznacza, że do takiej właśnie dążymy, a nie że już taka jest.
Posiadanie ideału jest ważne – warto jest mieć jakiś kompas, kierunek, do którego dążymy 🧭 Warto mierzyć wyżej 🙂 Viktor E. Frankl w książce „Bóg ukryty. W poszukiwaniu ostatecznego sensu” przywołuje w tym kontekście ciekawe porównanie:
„Przypomina mi się pewna technika, którą mój instruktor latania określa jako lot ukośny🛩 W przypadku, kiedy wiatr wieje z boku, dajmy na to z północy, a lotnisko, na którym chcę wylądować, leży na wschodzie, wówczas, lecąc na wschód, nie dotrę do celu podróży, ponieważ wiatr zniesie samolot na południowy wschód. Aby temu zapobiec, muszę się kierować na północ od miejsca przeznaczenia i to jest właśnie «lot ukośny». Czyż jednak nie to samo dzieje się z człowiekiem? Czyż i on nie kończy w punkcie niższym niż ten, który jest mu przeznaczony, o ile nie postrzega się go na wyższym poziomie, uwzględniającym jego wyższe aspiracje? Co powtarzał mi mój instruktor latania? Jeżeli polecę na wschód przy wietrze wiejącym z boku, wyląduje na południe od zamierzonego celu; jeżeli natomiast polecę na północ od położonego na wschód celu, wyląduje na wschodzie. Tak samo jeśli biorę człowieka takim, jakim jest, przyczyniam się do jego upadku; biorąc go zaś takim, jakim powinien być, sprawiam, że staje się taki, jaki może być”.
Ważne jednak na tej drodze „ścigania miłości” jest akceptowanie naszych słabości, przyjmowanie z pokorą naszych nieudolności przyczyniających się do tego, że po raz kolejny upadliśmy. Wiele było już takich momentów „upadków” od początku naszego małżeństwa – najważniejsze jest jednak skupienie na tym, aby się podnosić i iść do przodu pomimo wszystko 🙂 Nie liczy się tylko dążenie do osiągania celu, ale radość z drogi, którą podążamy. Ta droga, którą wędrujemy jako małżeństwo, ze wszystkimi radościami jak i smutkami, spokojem i trudnościami, podnoszeniem się i upadkami, niesie ze sobą ogromne piękno, które uwidacznia się jeszcze bardziej z biegiem lat i wspólnych doświadczeń.
Warto posłuchać tego, co mówi na ten temat Papież Franciszek i dzięki jego słowom uwalniać swoje małżeństwo od ciągłego poczucia niedorastania do jakiegoś ideału i je zaakceptować. W Adhortacji Amoris Laetitia Franciszek pisze, że miłość powinna traktować małżeństwo jako wyzwanie, które zakłada walkę, odradzanie się i ciągłe zaczynanie od nowa, aż do śmierci ⚔ (por. AL, 124). Małżeństwo zakłada nieustanny rozwój i dojrzewanie, bo jak tłumaczy dalej Papież: „Miłość, która się nie rozwija, jest narażona na ryzyko, a możemy się rozwijać odpowiadając na Bożą łaskę poprzez większą liczbę aktów miłości, częstsze akty miłości, bardziej intensywne, bardziej hojne, bardziej delikatne, radośniejsze” (AL. 134).

„Niczemu dobremu nie służą pewne fantazje o miłości idyllicznej i doskonałej, pozbawionej w ten sposób wszelkich bodźców do rozwoju. Niebiańska idea miłości ziemskiej zapomina, że najlepsze jest to, co jeszcze nie zostało osiągnięte, wino dojrzewające w miarę upływu czasu. Jak przypomnieli biskupi Chile, «nie ma rodzin doskonałych, które proponuje nam złudna propaganda konsumpcyjna. Nie ma w nich przemijania lat, nie ma choroby, bólu i śmierci […]. Konsumpcyjna propaganda ukazuje iluzję, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, z jaką się muszą konfrontować dzień po dniu ojcowie i matki rodzin». Zdrowsza jest realistyczna akceptacja ograniczeń, wyzwań i niedoskonałości oraz usłyszenie wezwania, aby razem się rozwijać, aby dojrzewała miłość i pielęgnowano solidność związku, niezależnie od tego, co by się działo”.
Amoris Laetitia, 135
***
Z całego serca polecamy do posłuchania konferencję Państwa Moniki i Marcina Gajdów 💞, która zainspirowała nas do napisania tego krótkiego tekstu. Przepięknie głoszą oni „nieidealną” prawdę o małżeństwie mówiąc o dramatycznym pięknie tego sakramentu. Drodzy Małżonkowie, posłuchajcie razem – i niech treść tej konferencji wypełnia Wasze serca pokojem, nadzieją… niech prowadzi do wolności oraz akceptacji słabości i wszelkich niepowodzeń, które przecież są udziałem każdego małżeństwa.
Z pokorą podróżujmy tą wspólną małżeńską drogą dalej, rozwijając się i przybliżając krok po kroku do ideału widocznego na horyzoncie naszego życia.