
Akt małżeński… Temat piękny i ważny, ale zarazem trudny. Zarówno w naszym życiu, kręgu naszych znajomych i podczas naszej pracy w poradni rodzinnej, doświadczyliśmy jak wrażliwa i delikatna jest to dziedzina życia i z jak wieloma trudami trzeba niekiedy zmierzyć się w życiu seksualnym. Będziemy chcieli szerzej zająć się tą tematyką w przyszłości w odrębnych tekstach na stronie, a w niniejszym cyklu chcielibyśmy skupić się na kwestiach związanych z płodnością i otwartością na życie. Wydaje nam się, że ten temat cały czas potrzebuje większej uwagi i nadal zbyt często spotyka się z niezrozumieniem.
Zacznijmy krótko od tego, że akt małżeński jest tak naprawdę wypełnieniem przysięgi małżeńskiej i znakiem wzajemnego obdarowania małżonków. Cytując tytuł jednej z książek o. Ksawerego Knotza można powiedzieć, że seks jest boski! Jest on Bożym darem i nie ma ku temu żadnych wątpliwości 🙂 Możliwe, że lata swoistego tabu wokół tego tematu, rewolucja seksualna i brak właściwego poruszania kwestii seksualności w czasie naszego wychowania, mogą być powodem tego, że jako osoby wierzące postrzegamy seksualność bardziej jako sferę słabości i grzeszności. Seks sam w sobie jest dobry! 🙂 Ale to od nas ostatecznie zależy, w jaki sposób podejdziemy do kwestii seksualności i czy będziemy próbowali współpracować z Bogiem, w realizacji Jego zamysłu na tę szczególną sferę naszego życia. Można przecież mówić o pewnych warunkach świętości aktu małżeńskiego. Jednym z nich jest otwartość na życie, czym chcielibyśmy zająć się właśnie w niniejszym tekście.
„Płodność jest darem, celem małżeństwa, ponieważ miłość małżeńska ze swojej natury zmierza do tego, by być płodną. Dziecko nie przychodzi z zewnątrz jako dodane do wzajemnej miłości małżonków; wyłania się w samym centrum tego wzajemnego daru, którego jest owocem i wypełnieniem. Dlatego Kościół, który opowiada się za życiem, naucza, że każdy akt małżeński powinien pozostać sam przez się otwarty na przekazywanie życia ludzkiego” (Katechizm Kościoła Katolickiego 2366). Nie może być zatem sztucznie ubezpłodniany, choć nie zawsze może być płodny – co wyjaśnimy szerzej niebawem 🙂 Akt małżeński realizuje dwa cele małżeństwa: budowanie jedności małżonków i przekazywanie życia – nie można tych dwóch celów rozdzielać. Uosabia on wzajemny całkowity dar współmałżonków, który wyraża się poprzez ich ciała. Ciało człowieka ma wyrażać miłość… Mówić językiem miłości…
Jan Paweł II w swoich katechezach środowych o teologii małżeństwa zastanawiając się nad „mową ciała” – mówił, że także ciało może mówić – prawdę bądź fałsz:
„Samo ciało «mówi»: mówi swoją męskością lub kobiecością, mówi utajoną w sobie mową osobowego daru, mówi wreszcie — i to najczęściej — bądź mową wierności, czyli miłości, bądź też niewierności małżeńskiej, czyli «cudzołóstwa»…
Ciało ludzkie mówi «mową», której ono samo nie jest autorem. Autorem jest człowiek jako mężczyzna lub kobieta, jako oblubieniec i oblubienica — człowiek ze swoim odwiecznym powołaniem do osobowej komunii. Równocześnie jednak tenże człowiek owej szczególnej mowy swego osobowego bytu i powołania nie może poniekąd wypowiedzieć bez ciała. W taki sposób jest już ukonstytuowany od «początku», że największe słowa ducha — słowa miłości, oddania, wierności — domagają się właściwej «mowy ciała». I bez niej nie mogą być w pełni wypowiedziane. Z Ewangelii wiemy, że odnosi się to zarówno do małżeństwa, jak i do bezżenności «dla królestwa niebieskiego»…
Ciało bowiem mówi prawdę «miłością, wiernością i uczciwością małżeńską» — tak jak nieprawdę, czyli fałsz, wyraża tym wszystkim, co jest zaprzeczeniem miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej”.
Dotknęły nas ostatnio te piękne słowa Papieża 🙂 Słowa miłości, oddania i wierności nie mogą być w pełni wypowiedziane bez zgodności z mową ciała… Podobnie słowa wypowiadane przez małżonków podczas przysięgi zostają dopiero w pełni wypowiedziane w momencie aktu małżeńskiego. Nie zawsze natomiast ciało mówi prawdę, można też ciałem kłamać, co jest niezwykle bolesne i raniące w akcie małżeńskim.
Kiedy zatem ciało podczas zbliżenia seksualnego jest znakiem prawdziwej miłości? Ojciec Karol Meissner OSB w książce „Człowiek – istota płciowa. O psychologii współżycia małżeńskiego” odpowiada na to pytanie następująco: „Kiedy działanie seksualne jest znakiem prawdziwej miłości? Zbliżenie płciowe jest najbliższym, najściślejszym zjednoczeniem cielesnym dwojga osób. Skoro jest to najbliższe możliwe zjednoczenie dwojga osób, to może ono być prawdziwym znakiem miłości tylko wtedy, gdy te osoby łączy rzeczywiście pełna jedność, czyli małżeństwo. Tylko w małżeństwie zbliżenie seksualne może być w prawdzie wyrazem i znakiem miłości, gdyż sam stosunek nie stanowi znaku miłości”.
Małżeństwo tworzy wszystkie warunki, w których zjednoczenie seksualne może i powinno być wyrazem miłości. W małżeństwie akt seksualny może stać się potwierdzeniem słów: ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że nie opuszczę Cię aż do śmierci. Może stać się on wyrazem miłości ofiarnej – całkowitego oddania, daru dla drugiej osoby, nie zatrzymywania niczego dla siebie… miłości, w której nie ma lęku, miłości, która prowadzi do jedności i daje życie.
W zbliżeniu małżeńskim pojawia się natomiast fałsz, kiedy nie jest ono wyrazem miłości, tylko uprzedmiotowienia drugiej osoby, przemocy, manipulacji. Fałsz w akcie seksualnym pojawia się też wraz z antykoncepcją – postępowaniem, które ma na celu ubezpłodnienie aktu. W Evangelium Vitae czytamy, że postępowanie antykoncepcyjne „jest sprzeczne z pełną prawdą aktu płciowego jako właściwego wyrazu miłości małżeńskiej” EV 13. W takiej sytuacji akt przestaje być wyrazem miłości ofiarnej, życiodajnej, przyjmującej drugą osoby w pełni taką jaką jest – ze wszystkimi funkcjami jej organizmu. Tutaj rządzi lęk, lęk przed swoim własnym ciałem, przed dzieckiem, przed drugą osobą, przed zbliżeniem. Taki akt jest pełen sprzeczności – nie wyraża do końca oddania się i słów zawartych w przysiędze małżeńskiej.
Kłamstwo w zbliżeniu seksualnym – wkrada się wszędzie tam gdzie po prostu brakuje miłości, szacunku do drugiej osoby i jej ciała, spoglądania na drugą osobę z czułością i świadomością daru. Granica między prawdą a fałszem czasem może być tu bardzo subtelna.
Przytaczamy poniżej także wypowiedź Christophera Westa – propagatora nauki Jana Pawła II:
„Przysięga małżeńska jest znakiem miłości Boga. Kiedy małżonkowie wyrażają mową ciała rzeczy z nią sprzeczne, przeciwstawiają się samemu sensowi życia – wezwaniu do naśladowania Boga poprzez miłowanie się nawzajem tak, jak On kocha…
Uosobiona Miłość pomiędzy Ojcem a Synem – wyobraża, w pewnym sensie, płodność aktu małżeńskiego. (…) Seks ma przekazywać światu tę prawdę, że Bóg jest życiodajną Miłością. Dobrowolnie ubezpłodniony akt seksualny głosi coś wręcz przeciwnego: Bóg nie jest życiodajną Miłością. (…) W zjednoczeniu cielesnym mąż ma być prawdziwym symbolem Chrystusa, powinien on przemawiać słowami Chrystusa: «To jest Ciało moje za was wydane» (por. Łk 22, 19) (…) Podobnie jeśli żona ma być w zjednoczeniu cielesnym obrazem Kościoła, powinna przemawiać słowami Kościoła (którego uosobieniem jest Maryja): «Niech mi się stanie według słowa twego» (…)
Miłość nie jest czymś dowolnym. To nie my decydujemy czym ona jest. Miłość to nie tylko intensywność uczuć i dzielone przyjemności. Miłość to życie zgodne z obrazem, na który zostaliśmy stworzeni. Miłość to oddanie siebie w sposób wolny, całkowity, wierny i płodny, na wzór Chrystusa. Ubezpłodniony stosunek seksualny jest zaprzeczeniem tego wszystkiego”.
Christopher West
Dobra nowina o seksie i małżeństwie
Kończąc tę część rozważań, chcielibyśmy zwrócić uwagę też na to, że nie każdy akt małżeński musi być związany z dążeniem do poczęcia dziecka, ale każdy akt ma szanować płodność. W jaki sposób więc podejmować działania seksualne, aby były one zgodne z wewnętrzną istotą małżeństwa? Poznając mechanizmy jakie rządzą naszymi ciałami i fizjologią, będziemy podejmować wówczas zbliżenia w taki sam sposób planując poczęcie, jak i odkładając je z poważnych przyczyn. Jeśli odkładamy poczęcie, nie podejmujemy wówczas współżycia w okresie płodnym. Nie ma wówczas mowy o jakiejkolwiek sprzeczności w istocie aktu małżeńskiego i nie zaprzeczamy naszym ciałom. Potrzebna jest tutaj wiedza na temat metod rozpoznawania płodności. Zauważamy, że jest to temat dla wielu osób żyjących w małżeństwie wciąż jeszcze bardzo odległy – dlatego kolejny tekst cyklu poświęcimy właśnie temu zagadnieniu i spróbujemy wyjaśnić jego istotę 🙂
Wiemy też Kochani, że rzeczywistość naszych małżeństw często nie jest tylko biała lub czarna, że we współżyciu małżeńskim nieraz doświadczamy wiele trudności i w wielu zawiłych sytuacjach naszego życia ciężko jest czasem określić, co możemy robić, a czego nie, by prowadziło to do większej jedności małżeńskiej i dojrzałej miłości. Nie jest łatwo czasem też poprawnie ocenić moralność naszego postępowania.
To, co tutaj przedstawiliśmy, jest, można powiedzieć, pewnego rodzaju bazą i ogólnym podejściem do tematu otwartości na życie w akcie małżeńskim. Każda sytuacja jest inna i do każdej warto by było podejść indywidualnie. Polecamy osobiście stronę szansaspotkania.pl prowadzoną przez o. Ksawerego Knotza wraz z grupą małżeństw, gdzie można znaleźć odpowiedzi na wiele indywidualnych pytań zadawanych przez pary.
Bóg jest Miłością Miłosierną i to właśnie w Nim znajdziemy ostatecznie źródło i siłę do tego, by coraz bardziej kochać. Nie zrażajmy się naszymi niepowodzeniami i słabościami, podnośmy się z upadków i trwajmy blisko Źródła Miłości!
„Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości mojej!”
J 15, 9